Mój pierwszy koszyk z bawełnianego sznurka z odzysku powstawał drogą prób i błędów:)
Wzór, na którym mogłabym się oprzeć, znalazłam w necie - KLIK
Jak się jednak w niedługim czasie okazało, sznurek t-shirtowi nie równy i zaczęły się schody, spruwanie i kombinowanie.
Ale od początku! Wszystko zaczęło się przez przypadek, jak to zwykle bywa. Urósł mi stosik starych, ulubionych t-shirtów i zrodził się żal, przed od tak o wyrzuceniem ich do kosza. No i pomyślałam sobie, że to czas próby.
Zaczęło się cięcie i skręcanie motków.
Potem przyszedł czas na początek dziergania.
Wszystko wyglądało nieźle przy pierwszej koszulce, mimo, że starałam się wycinać wszystkie tak by miały podobną grubość "nitki" nad dalszymi efektami zaważyły też takie aspekty jak grubość materiału i jakość nadruku. Wiem, wiem nadruku nie powinno się przerabiać na włóczkę, ale mi się spodobał efekt takich delikatnych plam kolorystycznych na robótce i z nadruków nie zrezygnowała, co się ostatecznie zemściło.
I zaczęło się falować... Fakt na pierwszy raz chciałam od razu ogromny koszyk, ale cóż...
W końcu postanowiłam spruć, do etapu akceptowalnego i ruszyć z bokami.
Finalnie moja koszyczko/misa ma 26cm szerokości i 11cm wysokości. Aby uzyskać tą wielkość, wzór dna powtarzałam do 13 okrążeń tj. 11 półsłupków + 2 półsłupków w kolejne oczko.
Miska może nie idealna, ale idealnie spełnia się w roli przechowywacza szpargałów.
Teraz w planach kolejna większa misa i pufa, tyle, że już z kupnej "włóczki", choć też trochę z odzysku:)